Piłkarska spółka ŁKS jest na bardzo dużym zakręcie. Radni zarówno z prawej (PO) jak i lewej (SLD) strony sprzeciwili się omawianiu sprawy priorytetowej dla wszystkich łódzkich kibiców.
„Jeśli dowiemy się, kim jest tajemniczy inwestor, to obrady w tej sprawie możemy zacząć choćby w nocy." Oznajmiał wszystkim szef łódzkiej Lewicy, Dariusz Joński. „Nie mamy tyle czasu" przekonywał go przewodniczący Komisji ds., sportu, Witold Skrzydlewski.
Atmosfera środowej sesji, przypominała mecz piłkarski. Były flagi, szaliki i transparenty przy salwach gwizdów i głośnych piosenek. Po stronie ŁKS stawili się: posłanka SLD Zdzisława Janowska oraz wspomniany Skrzydlewski, który użył żołnierskich próśb, w obronie najstarszego klubu z Łodzi. Na urzędowej sali dało się wyczuć nerwową atmosferę. Toteż dwugodzinna przerwa, poskutkowała tym, że w najbliższy poniedziałek radni zbiorą się raz jeszcze. Będą omawiać i głosować wyłącznie sprawę ŁKS.
Prezydent Kropiwnicki, który ostatnio rzadziej pojawia się w mediach jak i samej Łodzi, tym razem głośno solidaryzował się z kibicami ŁKS. Przez ponad siedem lat swojego panowania w mieście włókniarzy, szerokim łukiem omijał imprezy sportowe, posyłając na nie - swoich „asystentów". Teraz zobaczył setki, a może nawet tysiące potencjalnych wyborców... Prokurent Łopiński uspokoił kibiców stwierdzeniem, że ŁKS na pewno dokończy sezon i będzie wiosną grał o ekstraklasę.
Przed UMŁ pozostało wielu kibiców ŁKS, na Piotrkowską 104 maszerowali również sympatycy Widzewa, którzy sprzeciwiają się jakiejkolwiek pomocy dla ŁKS, z miejskiej kasy. Prezes Sosnowski nawet buńczucznie stwierdził, że żadnego wsparcia finansowego nie potrzebują, bo dla nich liczy się tylko dzierżawa i inne marketingowe profity. Aktualna sytuacja przypomina zamieszanie licencyjne, które było, raz, po raz podgrzewane i gaszone z wiadomym finałem. Czy teraz będzie tak samo?
ip