ŁKS tylko zremisował w zaległym spotkaniu jedenastej kolejki pierwszoligowych zmagań na własnym boisku z beniaminkiem z Kluczborka. Gospodarze stworzyli siedem dogodnych okazji strzeleckich ale żadnej nie zakończyli celnym i mocnym strzałem. Takiej indolencji strzeleckiej dawno nie obserwowaliśmy. Można było odnieść wrażenie, że gospodarze chcą wjechać z piłką do bramki.
Mecz rozpoczął się od huraganowych ataków Rycerzy Wiosny. Z podstawowego składu zabrakło jedynie odpoczywającego za nadmiar kartek Mowlika. Zastępujący go Sierant nie miał jednak najlepszego dnia bo zwykle tracił wiele piłek. Śmielej poczyna sobie Mączyński, niestety jego idealne podania Świątek nie potrafił zamienić na bramkę i szturm gości trwał nadal. Po przysłowiowym bicu głową w mur, goście zrobili dwa groźne wypady. Sobota ośmieszał łódzką obronę, jednak gorzej było z wykończeniem akcji. W ostatniej minucie piłka wpadła do bramki po rzucie wolnym bitym przez Hajtę. Sędzia dopatrzył się jednak pozycji spalonej.
Po przerwie to ŁKS dłużej był w posiadaniu piłki, a MKS więcej biegał. Kolejne fantastyczne okazje marnowali: Gikiewicz, Adamski, Świątek i Łakomy. Kibice przecierali oczy ze zdumienia jak można oddać piłkę sześć metrów przed pustą bramką do kolegi albo trafić w bramkarza. Hajto i Klepczarek szybko oskrzydlili grę jednak ich centry fatalnie kończyli napastnicy z Łodzi. Najlepszą okazję mieli Świątek, który przestrzelił z 10 metrów oraz kapitan Adamski, który zderzył się z Gikieiwczem i stuosobowa wycieczka z Kluczborka, mogła się cieszyć z jednego punktu.
Po meczu trener gości stwierdził, że gdyby MKS przegrał 0:4 to nie miałby do nikogo pretensji. Z remisu mniej zadowolony był Grzegorz Wesołowski co jest zrozumiałe. Jak nie można meczu wygrać, to go trzeba choć zremisować i to się ełkaesiakom udało. W sobotę kolejny mecz u siebie z Górnikiem Łęczna, o punkty powinno być łatwiej bo Górnicy grają bardziej otwarty futbol niż MKS.
ŁKS - MKS Kluczbork 0:0
ŁKS: Wyparło - Łakomy, Adamski Ż, Hajto, Klepczarek - Nawrocik (73. Wolański), Sierant, Mączyński, Świątek - Kujawa, Gikiewicz.
MKS: Stodoła - Orłowicz, Odrzywolski, Jagieniak, Stawowy - Niziołek (90. Cieślak), Glanowski, Adamczyk Ż (65. Tuszyński), Kazimierowicz, Nitkiewicz (79. Szczepaniak) - Sobota.
Widzów: 4 tys.
Sędziował: Tomasz Musiał z Krakowa
Gabriel Antoniak