Zmień miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w lokalnym wydaniu.

"Zagrać w ekstraklasie… z ŁKS"

2010-02-05

 Bartłomiej Szczepaniak to czołowy koszykarz ŁKS, boiskowy walczak, wychowany tuż obok łódzkiego stadionu. Rozmowa przebiegała nam w luźnej atmosferze, wszak znamy się z liceum, toteż pozwoliłem sobie na formę koleżeńską - podczas tego wywiadu. Zapraszam do lektury.

Gratulacje za środowy występ, byłeś najlepszym zawodnikiem ŁKS.

Najskuteczniejszy, pierwszy raz w tym sezonie trafiłem „sześć" trójek. Gorzej z wynikiem meczu, oby ta forma rosła.

Czego zabrakło w meczu z Zastalem?

Skuteczności w osobistych, choć po czwartkowej naradzie z trenerem, trochę inaczej na to patrzymy.

Pamiętam , gdy zaczynałem „trójki" (XXXIII LO- przyp red.) wyróżniałeś się już wtedy sporymi umiejętnościami koszykarskimi, byłeś zawodnikiem ŁKS.

Przygoda z koszykówką zaczęła się w szkole podstawowej, zaczynałem u Piotrka Rozwadowskiego i Tomka Mirowskiego. Później przejął nas Jacek Lewandowski i ta kariera cały czas toczyła się w ŁKSie.

Od początku jesteś związany z łódzkim klubem, zaczynałeś przy pełnych trybunach, u boku takich graczy jak: Joe Daughrity i Dejan Ninkovic, jak wspominasz tamten sezon?

Dla każdego zawodnika jest przyjemnie grać przy pełnej hali. To były moje początki, byłem wtedy juniorem. Z mojego rocznika, zostałem chyba tylko ja. Objęli inne drogi życiowe, mnie gra w koszykówkę sprawia radość.

Później były chude lata...

Zawsze jestem z tym klubem. Wychowałem się blisko hali. Retkinia i rejony ŁKS nigdy mi obce nie były. Pamiętam starą halę na Pogonowskiego. Czasem, gdy przejeżdżam obok to zaglądam tam, choć nie jest to najbezpieczniejsze.

Pamiętam jak Marcin Gortat pozytywnie szokował wszystkich wsadami i blokami, z ŁKS do NBA, jeden krok. Graliście razem w sezonie 2002/03.

Każdy by chciał grać w NBA, trzeba jednak mierzyć siły na zamiary. Pamiętam, gdy przyszedł na pierwszy trening i nie potrafił celnie rzucić, czy wsadzić piłki do kosza. Mam nadzieję, że się nie obrazi za to, co powiedziałem - tak właśnie było. ( śmiech ). Wspólnie pomagaliśmy mu, reszta „wyszła" w Niemczech.

Z tamtej drużyny wyróżniał się Łukasz Kwiatkowski i słuch po nim zaginął.

Objął inną drogę, ja poszedłem na studia i zostałem przy koszykówce. Moja kariera wiąże się ze sportem, Obecnie jestem nauczycielem, część z nich wybrała Politechnikę i ich życie potoczyło się inaczej.

Twój młodszy brat Tomek, też grywa w kosza, zaczynał również w ŁKS.

Gra w drugiej lidze, w Kutnie. Jest tam już trzeci rok. Wszystkiego najlepszego dla niego.

A jak Ty, daleko-wysoko mierzysz?

Zawsze mierzę wysoko, chcę awansować z ŁKS do ekstraklasy. Wiem, że jest tutaj trzyletni plan, mamy jeszcze rok  śmiech) W Stalowej Woli nie było do końca wiadomo, czy wystartują w tej ekstraklasie, pojawiła się szansa gry w Łodzi. Temu klubowi nie odmawiam.

Dlaczego, rok w rok - zmieniałeś kluby?

Po pół roku gry w Noteci nabawiłem się kontuzji i rozwiązałem kontrakt, potem trzy miesiące wspólnie z Piotrkiem Szybilskim spędzone w Legionowie też mi dużo dały. Wiadomo, że w Rzeszowie zostałem bardzo dobrze przyjęty. Na meczach często nam śpiewali: ŁKS, grałem tam razem z Adamem Rajkowskim. Udany sezon w Resovii zaowocował transferem do Stalowej Woli. Ograliśmy Zastal, a potem po pięcio-meczowych bojach była porażka ze Zniczem Jarosław.

Noteć Inowrocław, Legion, Resovia, Stal Stalowa Wola, który klub wspominasz najmilej?

Rzeszów i Stalowa Wola, głównie ze względu na awans do ekstraklasy.

Pamiętasz co się stało 25 stycznia 2009?

(śmiech) Podejrzewam, że chodzi o mecz Stal-ŁKS, i w ostatnich sekundach rzuciłem za trzy punkty i wygrała... Stal. Teraz mogę przeprosić za to kibiców ŁKS ( śmiech ), wtedy się bardzo cieszyłem, bo to dało nam zwycięstwo.

No właśnie, Stal awansowała do ekstraklasy, a Ty straciłeś miejsce w kadrze. Co się stało?

Głównym powodem tego były rozmowy z Kubą Urbanowiczem i Filipem Kenigiem. Po pięciu latach tułaczki mogłem wrócić do rodzinnego miasta. Grając w Stalowej Woli, często oglądałem w Internecie mecze ŁKS i zazdrościłem tej atmosfery, jaka panuje na meczach.

Żałujesz, że nie grasz w ekstraklasie, tylko znowu trzeba „zabiegać" pierwszą ligę?

Czasami myślę o tym, że w tej Stali mogłem zostać i grać w ekstraklasie. Patrząc na te ich mecze, myślę, że bym sobie poradził. Mam nadzieję, że taką szansę otrzymam już niedługo w barwach ŁKS.

Ostatnio rozmawiałem z Piotrkiem Trepką - chwalił się udziałem w projektach marketingowych, a czy Ty widzisz dla siebie miejsce w ŁKS na stanowisku menadżerskim, bądź trenerskim?

Tak daleko nie sięgam. Ciężko jest mi rozstawać się z koszykówka. Pomysł ze szkołą jest bardzo fajny. Jak już skończę granie, będę panem profesorem w tej akademii ( śmiech ).

Za nami zwycięskie mecze, pniemy się w górę tabeli. Jesteś gotowy na ekstraklasę?

Jestem osobą, która się nigdy nie poddaje. Biorę każde wyzwanie. Mieszanka młodości z rutyną, przy takiej publiczności i w tej nowej hali... To jest TO!

Walczysz o udział wraz z trzema innymi zawodnikami ŁKS do występu w meczu gwiazd w Krośnie.

W Krośnie zawsze się dobrze gra, jest sporo osób na tych meczach. Oby zagrała cała nasza czwórka.

Widać w Tobie pasję, gdy opowiadasz o koszykówce, a jaki jesteś w życiu prywatnym?

Jestem spokojnym człowiekiem ( śmiech ), nie lubię przegrywać. Czasem wulgarne słowa, które można usłyszeć w telewizji podczas transmisji wynikają z ferworu walki.

Jak zwalczasz stres po meczach? Żona, kapcie, DVD, spacer z psem?

Zawsze po meczu wracam z żoną samochodem. Jeśli jest porażka to w aucie jest cisza. Też mamy pieska (śmiech) żona mnie uspokaja, gdy za dużo rozmyślam o swoich słabszych zagraniach. Najbardziej mnie bolało, gdy w Zielonej Górze, nie rzuciłem żadnego punktu.

Jak Twoimi oczami zmieniła się Łódź, wyjechałeś w 2005 roku, wówczas nie było Manufaktury i choćby pięknej Atlas Areny. Nasza hala ŁKS też ciągle ma swoje krzywe klepki i legendarne kubły z wodą za koszami (śmiech).

Stalowa Wola to małe miasto. Miasto rowerów ( śmiech ), choć sam tam jeździłem tam rowerem komponując się w ten klimat. Bardzo dobrze, że miasto się rozwija. Parkiet akurat zmienił się na lepsze..

A kibice.. w jaką stronę poszli, pamiętasz nadkomplety oklaskujące Amerykanów - ale były też garstki rodzin i znajomych, gdy się nie wiodło.

Oprawy są bardzo fajne, pomagają nam. Czuć ten żywiołowy doping. Podoba mi się, gdy po wygranym meczu stoimy na środku boiska i krzyczymy wspólnie: Kto wygrał mecz? Dziękujemy kibicom za te liczne wsparcie. Wspomnę o „Kozinach", przyszli ostatnio w koronach, mieli różne koszulki. Szacunek dla Was.

Panie wywalczyły trzydzieści medali dla ŁKS, panowie... dwa. Kiedy będzie trzeci krążek?

Najpierw trzeba awansować do ekstraklasy. Mamy cztery zespoły poza zasięgiem innych. Gdyby w ŁKS były takie pieniądze aby sprowadzić Logana, poszłoby to do przodu.

Stalowa Wola zajęła siódme miejsce przed play off i awansowała, my teraz... też jesteśmy na siódmym.

Miejsce ma znaczenie, gdy gra się z niewygodnym rywalem. Teraz byśmy wpadli na.. Zastal. Dobrze się nam grało z liderem z Dąbrowy Górniczej. Wydaje mi się, że Big Star też byłby dobrym przeciwnikiem. W każdym meczu gramy o zwycięstwo i tego się trzymamy.

Rozmawiał: Gabriel Antoniak

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama