Przez ponad siedemdziesiąt minut łódzka młodzież grała w osłabieniu. Rywale dwoili się i troili pod łódzką bramką. Na szczęście między słupkami był Wyparło, a opatrzność tego dnia była z gośćmi. Trener Wesołowski sięgnął nawet, po odsuniętego do rezerw Mowlika. Podobnie jak w Płocku, zwycięskiego gola dla łodzian zdobył strzałem z dystansu Pavol Balaz.
Przed niedzielnym meczem ze składu wypadli narzekający na drobne urazy Tomasz Hajto, Wahan Geworgyan i Janusz Wolański oraz wykartkowany w Świnoujściu Piotr Świerczewski. Lista kontuzjowanych od dłuższego czasu z Adamskim, Sierantem, Nawrocikiem, Łakomym i Jackiewiczem na czele jest wszystkim znana. Niedzielny mecz był bardzo ważny dla drużyny z Pruszkowa, która potrzebuje jeszcze paru oczek do bezpiecznego utrzymania się. ŁKS pozostał z matematycznymi szansami na ekstraklasę i myślą budowy drużyny na nowy sezon.
Od początku w szeregach Znicza szalał Chałas, po stronie przyjezdnych najlepsze wrażenie dla oka sprawował Gikiewicz. Szarpana gra przyniosła efekt Pruszkowianom, następca Lewandowskiego wyprzedził Woźniczkę i został powalony przez obrońcę z Łodzi. Kara mogła być tylko jedna, ŁKS musiał się szybko przegrupować, niczym oddział wojskowy i bronić dostępu do własnej bramki, licząc na kontry. Ostrzał trwał do końca pierwszej połowy, na szczęście Wyparło bronił z dużym wyczuciem, a i napastnicy Znicza nie mieli najlepszego dnia.
Po przerwie cudów w bramce znowu dokonywał Bodzio W. broniąc strzał i dobitki z najbliższej odległości. Feliksiak próbował nawet przewrotki, ale i to nie przyniosło pożądanego rezultatu. W 73 minucie powinno być 1:0 ale dwukrotnie Feliksiak trafił w poprzeczkę i skończyło się na strachu. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i ambitnie grająca łódzka drużyna została nagrodzona. W ostatnich minutach meczu dośrodkowanie Słowaka okazało się na tyle precyzyjne, że wpadło za kołnierz golkipera Znicza. W doliczonym czasie gry, doskonałą okazję zmarnował Cichos strzelając wprost w Wyparłę, a następnie wślizgiem piłkę z pustej bramki wybił Mowlik. Chwilę później z boiska wyleciał Klepczarek, za niesportowe zachowanie i sukces ełkaesiaków stał się faktem.
W najbliższy piątek do Łodzi przyjedzie zabrzański Górnik z Adrianem Świątkiem, strzelającym gola za golem. Jeśli wygrają Górnicy, to nikt i nic ich już nie zatrzyma w drodze do ekstraklasy. Wygrana ŁKS pozwoli im przedłużyć nadzieję do ostatnich meczów. Jeśli Hajto nie wyleczy urazu, to Woźniczkę zastąpi zapewne kolejny junior.
Znicz Pruszków - ŁKS Łódź 0:1 (0:0)
Pavol Balaz (81.)
Znicz Pruszków: Bieniek - Radler, Klepczarek, Kowalski, Zaborowski, Piesio, Kasperkiewicz (57' Tatara), Falkowski, Rackiewicz (67' Rybaczuk), Feliksiak, Chałas (79' Cichos).
ŁKS Łódź: Wyparło - Bendkowski, Mowlik, Woźniczka, Balaż, Gieraga, Madejski, Salski (75' Świątek), Kujawa, Sikora, Gikiewicz.
Czerwone kartki - Znicz: Piotr Klepczarek (90.), ŁKS: Adrian Woźniczka (20.)
Sędzia: Paweł Dreschel (Gdańsk).
Widzów 600.
GA