Koszykarze ŁKS-u powoli wychodzą z dołka w jakim się znaleźli po dwóch kolejnych porażkach. Tym razem za rywala mieli czerwoną latarnię z Tychów. Do przerwy wszystko szło zgodnie z planem i gospodarze wyraźnie prowadzili głównie za sprawą skutecznego Morawca. Po zmianie stron łódzka publiczność przecierała oczy ze zdumienia. Na szczęście dla gospodarzy znakomitą skuteczność w końcowych fragmentach meczu miał eks zawodnik Big Stara Marcin Salamonik, który ostatecznie przechylił szalę zwycięstwa na korzyść ełkaesiaków.
Bardzo dobrze w mecz „weszli” goście i na tablicy zaświeciła się ósemka przy Tyskich koszykarzach wobec dwójki ŁKS-u. Weteran poderwał gospodarzy do walki i szybko zrobiło się 9:8. Morawiec z resztą był najskuteczniejszy do przerwy, bo rzucił trzynaście punktów. O ile atak w wykonaniu łodzian wyglądał na przyzwoitym poziomie, tego samego nie da się napisać o obronie. Na przerwę koszykarzy schodzili przy wyniku 43:30 i część kibiców zaczęła przebąkiwać coś o „setce”.
Szybko te nadzieje rozwiali goście, którzy demolowali ŁKS pod ich własnym koszem, zmniejszając straty. Gdy okazało się, że o trzech cyfr nie zobaczymy, wkradła się niepewność czy ten mecz wygrają faworyzowani gospodarze. Zwłaszcza, że za pięć fauli spadł Szczepaniak, a i Morawcowi zacięła się skuteczność. Ciężar gry na siebie wziął wówczas „Sali” i efektowną trójką wyprowadził ŁKS na prowadzenie. W następnej akcji przechwycił piłkę i został niesportowo zatrzymany sam na sam z koszem. Efekt mógł być tylko jeden, dwa punkty zostały w Łodzi. Znowu czarna seria przy rzutach wolnych, że o trzeciej kwarcie nie ma co nawet wspominać.
W najbliższym tygodniu czekają nasz spore emocje. W środę do dalekiego Wałbrzycha łodzianie jadą po kolejne zwycięstwo i utrzymanie siódmej pozycji, a w najbliższą niedzielę na ŁKS przyjeżdża lider z Warszawy. Trzeba wygrać w środę i odbudować zaufanie wśród kibiców aby 13 lutego hala znowu żyła meczem.
ŁKS Sphinx Łódź - GKS Tychy 73:69 (21:16, 22:14, 9:17, 21:22)
ŁKS: Morawiec 16, Salamonik 16, Dłuski 14, Szczepaniak 10, Kalinowski 6, Sulima 3, Krajewski 2, Kenig.
GKS: Jarecki 19, Witos 18, Kwiatkowski 10, Markowicz 9, Hałas 7, Goldammer 6, Olczak, Kijanowski
Sędziowali: Moszakowski, Nejman i Kosmala
Gabriel Antoniak