W Łodzi już szykują się na niedzielny pojedynek ze Sportino Inowrocław, czyli drużyną bezpośrednio sąsiadującą w tabeli z ŁKS. Mecz ze szczecińskim AZS, tylko przez pierwsze sześć minut był wyrównany. Kibice domagali się „setki” ta jednak nie padła. W ostatniej kwarcie na parkiecie pojawili się juniorzy, przewaga gospodarzy wzrosła do 37 oczek.
Zanim do łódzkiej hali przyjedzie spadkowicz z ekstraklasy, należało wygrać z AZS-em. W Szczecinie dość niespodziewanie, o dwanaście oczek lepsi byli akademicy. ŁKS postanowił wziąć srogi rewanż za październikową wpadkę. Tym razem Łukasz Pacocha w pojedynkę nie mógł wygrać środowego meczu. Przewaga gospodarzy nie podległa dyskusji nawet, gdy na parkiecie grali kilkunastoletni chłopcy.
Punktowali wszyscy, choć szybko trzy faule złapał Michał Krajewski i grą kierował Piotr Trepka. Na parkiecie obserwowaliśmy momentami agresywną obronę i efektowne zbiórki pod bronioną tablicą Dłuskiego. Kibice liczyli na „setkę” jednak niefrasobliwość łódzkich zmienników tego ciężaru nie podniosła i skończyło się na 97:60, co nie umniejszyło wyczynu gospodarzy, którzy myślami są przy niedzielnym meczu.
ŁKS Łódź – AZS Szczecin 97:60 (19:14, 31:15, 27:19, 20:12)
ŁKS: Dłuski 16, Kalinowski 14, Morawiec i Trepka po 13, Szczepaniak 12, Salamonik 10, Sulima 7, Krajewski 4, Kuczmera i Binkowski po 3, Kenig 2
AZS: Pacocha 15, Pytyś 12, Mielczarek 11, Prus 10, Zarzeczny 8, Balcerek i Dudek po 2
Gabriel Antoniak