Na parkiecie zagrały zespoły, które dla żeńskiej koszykówki w Polsce są tym, czym Legia i Górnik dla polskiej piłki nożnej.
Niestety sytuacja organizacyjna i przede wszystkim finansowa tych dwóch drużyn, to przeciwległe bieguny. Krakowianki są już myślami przy wtorkowym meczu z Brnem i do przerwy musiały zapewnić sobie zwycięstwo. 46 do 20 to różnica dwóch klas i faktycznie taka dziś dzieli, te dwa zespoły. Dla ŁKS była to ósma porażka z rzędu.
Biała Gwiazda na szczęście zagrała na pełnych obrotach tylko przez kilkanaście minut. Drużyna ŁKS, w której rękawicę podniosła wyłącznie Agnieszka Makowska zdobyła łącznie 44 punkty, czyli o dwa mniej niż gospodynie do przerwy. Wysilanie się nad dalszym komentarzem jest zbyteczne.
Przed nami mecze z Lotosem i Toruniem, które teoretycznie już można uznać za odbyte, bo szanse na wygraną - ŁKS ma takie jak - z całym szacunkiem: Zjednoczeni Chechło, z amatorską drużyną Realu Madryt. Dlatego wszyscy miłośnicy żeńskiego basketu w Łodzi oczekują już na 17 marca, kiedy to we własnej hali Łodzianki zagrają z MUKS Poznań, który też wszystko przegrywa.
TS Wisła Can Pack Kraków - ŁKS Siemens AGD Łódź 77:44 (31:13, 15:7, 19:13, 12:11)
Wisła: 13 - Fernandez, Kobryn, 10 - Burse, Pawlak, 7 - Zohnova, 6 - Wielebnowska, 5 - Skorek, Vucurovic, 4 - Gburczyk, 2 - Kotnis, Cohen,
ŁKS: 15 - Makowska, 6 - Seals, 5 - Oha, Novikava, Grabowska, 4 - Perlińska, 2 - Schmidt, Shchypakina
GA