ŁKS poszedł w ślady czołówki pierwszej ligi i podobnie jak Pogoń i Sandecja przegrał swoje spotkanie z niżej notowanym rywalem. Do Łodzi przyjechało blisko tysiąc kibiców z Katowic i mieli powody do ogromnej radości. GKS zabiegał swoich rywali i szczęśliwie bronił korzystnego wyniku, wywożąc z miasta włókniarzy komplet punktów.
Łodzianie wystąpili bez swojego kapitana, uraz Adamskiego okazał się groźniejszy niż przewidywano i w obronie zastąpił go Woźniczka. Mecz lepiej ułożył się dla gości, którzy powinni prowadzić po 25 minutach 2:0. Najlepszy w GKS Dudzic ośmieszył Balza, a Cholerzyńskiemu pozostało umieścić piłkę w bramce. Dwie minuty po tym zdarzeniu, strzelec pierwszego gola przegrał pojedynek sam na sam z Wyparło. Gospodarze otrząsnęli się po 30 minutach i szarże Geworgyana zaczęły, siać popłoch przed bramką gości. Ormianin został sfaulowany pod linią boczną, piłkę ustawił winowajca z 23 minuty, a były Ełkaesiak Napierała, tak niefortunnie główkował, że piłka musiała wpaść do bramki.
Po przerwie do zdecydowanych ataków ruszyli gospodarze, Balaz robił wszystko, aby zrehabilitować się za utratę gola. Jego bomba z 25 metrów sprawiła wiele trudności Gorczycy, podobnie jak główka Gikiewicza, po której wielu już widziało piłkę w bramce. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Dudzic popędził prawą stroną, zagrał w środek pola karnego, a Buśkiewicz tylko dostawił nogę i zrobiło się głośno za bramką Wyparły.
ŁKS znowu miał problemy z konstruowaniem akcji, dlatego w pole karne szły długie i wysokie piłki, po jednej z takich „petard” główkował najskuteczniejszy w ŁKS, ale bramkarz GKS instynktownie wybił piłkę na róg. Najbardziej aktywny był Geworgyan, który uciekł obrońcom, wyłożył futbolówkę Kujawie, ale tego ubiegł Dziółka. Nie pomogły zmiany w łódzkiej ekipie, drużyna była zbyt defensywnie ustawiona. Fizycznie było lepiej niż ostatnio, choć ostatnie minuty pierwszej połowy i ostatni kwadrans drugiej części meczu był kończony „na rękawach”.
Łodzianie zachowali drugą pozycję i myślami są już przy długim wyjeździe do Gorzowa. Znowu bezpośredni rywale w walce o awans zagrają ze sobą, czyli stracą punkty. Górnik jedzie do Nowego Sącza, a Portowcy wybierają się na drugi kraniec Polski zmierzyć się z rewelacyjnie grającym tej wiosny lubelskim Motorem. Czy znowu będziemy świadkami sensacyjnych rozstrzygnięć?
ŁKS Łódź - GKS Katowice 1:2 (1:1)
0:1 - Cholerzyński 23'
1:1 - Napierała (sam.) 39'
1:2 - Buśkiewicz 64'
ŁKS Łódź: Wyparło - Balaz, Woźniczka, Hajto, Łakomy, Mowlik (56' Jackiewicz), Kujawa, Świerczewski (84' Madejski), Nawrocik (65' Wolański), Geworgyan, Gikiewicz.
GKS Katowice: Gorczyca - Sroka, Dziółka, Napierała, Niechciał, Owczarek (53' Nowak), Hołota, Cholerzyński, Plewnia, Buśkiewicz (85' Uszalewski), Dudzic (90+4' Nowak).
Żółte kartki: Hajto (ŁKS) oraz Hołota (GKS).
Sędzia: Radosław Trochimiuk (Mazowiecki ZPN).
Widzów: 7000.
Gabriel Antoniak
(gabriek.antoniak@dlastudenta.pl)