Koszykarze z Łodzi odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo nad lubelskim Startem, nie dając nawet przez moment cienia nadziei na sukces przyjezdnym. Hala bardziej wypełniona niż zazwyczaj, a i od samego początku było głośniej niż zwykle. Radość po wygranej zmącił uraz rozgrywającego, Szczepaniak opuścił wcześniej boisko i nad jego lewą stopą zawisły czarne chmury.
Od samego początku mecz przebiegał pod dyktando ŁKS-u. Łodzianie systematycznie powiększali przewagę, bo znowu dobry mecz rozegrał Kalinowski i punktował za trzy podobnie jak Michał Krajewski. Do przerwy przewaga gospodarzy wynosiła dziewięć punktów i po wpadce w Bydgoszczy niczego przesądzać nie można było.
Trzecia odsłona to istna demolka gości, aktywni pod koszem rywali byli Salamonik i Sulima, wyprowadzając ŁKS na dwudziestopunktowe prowadzenie. Po meczu tradycyjne świętowanie z kibicami przebiegało dłużej niż zazwyczaj i było głośniej. W ostatnich minutach parkiet musiał opuścić Bartłomiej Szczepaniak i humory przed wtorkowym bojem o Puchar Polski z ekstraklasową Siarką poszły odrobinę w dół.
Przed ŁKS także sobotni wyjazd do Siedlec na mecz z sąsiadem w tabeli – SKK. W tabeli ścisk w czołowej ósemce, przegrał po raz pierwszy lider z Warszawy. ŁKS wspólnie z SKK i Zniczem zajmuje siódme miejsce i aby piąć się w górę musi ten mecz wygrać.
ŁKS Sphinx Łódź - Olimp MKS Start Lublin 75:59 (21:15, 17:14, 20:11, 17:19)
ŁKS Sphinx: Krajewski 15, Sulima 14, Szczepaniak 11, Kalinowski 10, Dłuski 6, Trepka 5, Kenig 5, Salamonik 5, Bartoszewicz 4, Morawiec 0, Kuczmera 0, Binkowski 0.
Olimp MKS Start: Sikora 15, Kwiatkowski 13, Jagoda 7, Szymański 7, Łuszczewski 6, Aleksandrowicz 4, Prażmo 3, Myśliwiec 2, Prostak 2.
Sędziowali: Moszakowski, Nejman i Szwadowski.
GA