Bez najmniejszych problemów, Diabły pokonały beniaminka z Lublina. Start bardzo bojaźliwie przystąpił do tego meczu.
W ŁKS znowu brylował Wall, więcej czasu na parkiecie spędziła łódzka utalentowana młodzież. Nawet brak czołowego gracza w ostatnich meczach - Pisarczyka nie mógł odebrać kolejnych dwóch oczek ełkaesiakom.
Mecz się ledwo rozpoczął, a na tablicy było 10:1 dla gospodarzy. Po pierwszej kwarcie przyjezdnym odechciało się grać, wszak na tablicy wyników mieli tylko dziewięć oczek. Do przerwy nie udało im się zniwelować strat. ŁKS odskoczył na kolejne cztery punkty i zszedł do szatni prowadząc 41:23.
O ekipie gości można napisać, że wyróżniającym się graczem był Łukasz Kwiatkowski, który zebrał blisko dwadzieścia piłek. Lublinianie chyba jeszcze nie nauczyli się fizycznego pierwszoligowego stylu. Znowu dobrą grę dał nestor Morawiec, ważne były również minuty młodych koszykarzy. Warto wspomnieć, że przed nami środowy wyjazd do Tarnobrzega, gdzie o dobry wynik będzie bardzo trudno. Siarka pokazuje bowiem w tym sezonie swoje ekstraklasowe aspiracje.
W ŁKS nadal nie może grać kontuzjowany Kuba Dłuski, co znacznie niweluje naszą siłę ognia pod tablicami, duet z Wallem byłby najmocniejszy w lidze, a tak Daniel sam musi brać ciężar gry na siebie, co przy silnym fizycznie rywalu bywa nie do przebicia.
ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź - Olimp MKS Start Lublin 80:56 (23:9, 18:14, 22:18, 17:15)
ŁKS: Wall 19, Morawiec 12, Trepka 10, Krajewski 9, Szczepaniak 9, Kromer 8, Kenig 8, Kalinowski 3, Bartoszewicz 2, Tonkiel 0, Grabowski 0.
Olimp: Bidyński 12, Kwiatkowski 12, Samborski 10, Myśliwiec 9, Kowalski 5, Celej 5, Prażmo 2, Jagoda 1, Rogala 0, Sikora 0.
Sędziowie: A. Krasuski, A. Karwowski, M. Miszkiewicz.
Komisarz: R. Trojanowski.
GA