Koszykarze z Łodzi i Zielonej Góry wkroczyli w decydującą batalię, o parkiety PLK. Niedzielny zawody mogły być rozstrzygające dla Zielonogórzan ale nie dali oni rady lepiej dysponowanym fizycznie gospodarzom. ŁKS niesiony fanatycznym dopingiem blisko tysięcznej rzeszy kibiców był wczoraj nie do zatrzymania.
Diabły rozpoczęły od wysokiego „c", obejmując prowadzenie 10:4 i „łapiąc" przy okazji trzy faule najlepszego młodzieżowca Dłuskiego. Nie wróżyło to nic dobrego dla gospodarzy, wszak tylko „Kubeł" swoim wzrostem dorównywał przyjezdnym. Naszpikowana pierwszoligowymi gwiazdami ekipa z Zielonej Góry prowadziła w meczu tylko raz, łodzianie szybko odzyskali przewagę punktową i odrzucili od własnego kosza wysokich rywali. Do przerwy prowadził ŁKS 33:30. Zanosiło się na ogromne emocje w kolejnej odsłoni meczu.
Po przerwie mocno skoncentrowani ełkaesiacy, powiększyli swoją przewagę, której nie zmącił nawet nieprawdopodobny rzut z dystansu Raczyńskiego. W ostatnich minutach łodzianie kontrolowali przebieg meczu, a spadających za piąte przewinienia Walla i Dłuskiego żegnały owacje na stojąco. To były najmocniejsze ogniwa gospodarzy, którzy pokazali ogromny charakter i wolę walki. Morderczą pracę wykonał Trepka, rozgrywając spotkanie w niewyleczonym urazem. Bardzo dobrą zmianę dał niedoceniany Krajewski.
Decydujące starcie w najbliższy czwartek w Zielonej Górze. Kto wygra, ten zagra w ekstraklasie. Publiczność już pokazała swoje ekstraklasowe oblicze, teraz czas na koszykarzy. W drugiej parze jest także remis i potrzebne będzie trzecie starcie w Tarnobrzegu. Kto zagra w finale, o „prestiż"?
ŁKS - Zastal 71:56 (17:10, 16:20, 17:13, 21:13)
ŁKS: Wall 16, Dłuski i Trepka po 12, Szczepaniak 10, Morawiec 3 oraz Dariusz Kalinowski 8, Krajewski 7, Bartoszewicz 2, Kenig 1, Grabowski.
Zastal: Flieger 19, Jarmakowicz 11, Raczyński 8, Chodkiewicz 5, Kukiełka 3 oraz Wilczek 7, Jarosław Kalinowski 3, Rajewicz, Wojdyła
Gabriel Antoniak