Dopiero w ostatniej kwarcie, brązowe medalistki z poprzedniego sezonu uporały się z gospodyniami. Kibice będący na meczu przecierali oczy ze zdumienia wobec bardzo dobrej postawy łodzianek i nieco słabszej wiślaczek. Doświadczenie i dłuższa ławka rezerwowych zadecydowały, o ostatecznym sukcesie krakowianek.
Mecz rozpoczął się od sensacyjnego prowadzenia ełkaesianek. Pierwsza kwarta to dominacja ŁKS i fatalna postawa przyjezdnych. Wynik 18:8 oddaje w pełni obraz pierwszej kwarty. Ostra reprymenda trenera Hernandeza podziałała mobilizująco na Białą Gwiazdę, bo do przerwy prowadziła już Wisła 35:32. Na trybunach pojawili się byli trenerzy koszykarek z Łodzi. Panowie Nowakowski i Raczyński byli pod wrażeniem gry ŁKS w trzeciej kwarcie, która była bardzo wyrównana.
Ostatnie 10 minut to nerwowe poczynania ŁKS i stoicka, aczkolwiek skuteczna gra rywalek. Wśród biało-czewono-białych najwięcej pochwał zebrały Jankowska i Perlińska. Zawodniczki Wisły nie takie tarapaty potrafiły przezwyciężać. Czwarta kwarta to pokaz siły rezerwowych oraz spokój i dyscyplina taktyczna utytułowanych rywalek. Wisła wygrała zasłużenie, choć najstarsze koszykarki spod Wawelu nie pamiętają, kiedy tyle problemów miały w Łodzi.
ŁKS Siemens AGD Łódź - TS Wisła Can Pack Kraków 67:78 (18:8, 14:27, 17:19, 18:24)
ŁKS: 22 - Jankowska, 21 - Perlińska, 13 - Novikava, 5 - Makowska, 4 - Oha, 2 - Owczarek, 0 - Grabowska.
Wisła: Cohen 19, Marques 18, Burse 11, Fernandez 7, Gburczyk, Zohnova, Kobryn po 5, Wielebnowska 4, Skorek i Vucurovic po 2
GA