Horror w stolicy bez happy endu

To co zrobili koszykarze ŁKS może służyć za doskonały materiał instruktarzowy „Co zrobić aby przegrać - wygrany mecz?". Łodzianie dominowali przez pierwsze trzy kwarty i pewnie kroczyli po kolejne wyjazdowe zwycięstwo. Na tablicy było już 16 punktów różnicy na korzyść ŁKS. Ostatnia odsłona boleśnie obnażyła braki taktyczno-szkoleniowe łódzkiej drużyny.

Mecz trwa 40 minut, koszykarze ŁKS grali tylko 30. Łodzianie roztrwonili sporą przewagę i doprowadzili na własne życzenie do dogrywki. Naoczni obserwatorzy nie wierzyli w to co dzieje się na parkiecie. ŁKS rzucił 5 punktów w ciągu całych 10 minut, co nie zdarza się nawet na poziomie kadetów i juniorów. Gdy do tego dodamy kolejny horror w dodatkowym czasie gry to rysuje się nam obraz sobotniego meczu. Polonia uzyskała 7 punktową przewagę, którą ŁKS zniwelował do jednego punktu i mając piłkę oraz 14 sekund - nie oddał rzutu na kosz rywali.

Nie udało się zatem Ełkaesiakom zrewanżować za klęskę z jesieni. Młodzież z Warszawy wspierana przez doświadczonego Leszka Karwowskiego pokazała drużynie z Łodzi co znaczy ambitna oraz nieustępliwa gra do końca meczu. Konsekwencja to też pojęcie znane chyba tylko w stolicy bo w ŁKSie nie było tego widać. Na szczęście dla gości przegrały także białostockie Żubry z outsiderem ze Stalowej Woli, dzięki czemu na piątym miejscu w ligowej stawce pozostał ŁKS.

W najbliższą sobotę we własnej hali ŁKS zagra z Sudetami Jelenia Góra. To ma być mecz z gatunku tych łatwiejszych. W tej lidze słabych nie ma o czym boleśnie przekonali się już nie jeden raz Ęłkaesiacy.

Polonia 2011 Warszawa - ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź 81:80 (18:19, 10:26, 21:20, 21:5, 11:10)

Polonia 2011: Berisha 22, Karwowski 12, Śnieg 11, Pamuła 11, Lewandowski 7, Bartosz 7, Jankowski 3, Nowakowski 3, Mokros 3, Kołowca 2, Sulima 0.

ŁKS Sphinx Petrolinvest: Dłuski 14, Saran 12, Mordzak 10, Morawiec 10, Prostak 10, Morawiec 9, Czerwonka 7, Bąk 6, Trepka 2.

Sędziowali: Walczak, Karwowski i Tuński

(GA)