Nie milkną echa niedzielnych derbów Łodzi w koszykówce pań. Porażka trzydziestokrotnych medalistek mistrzostw Polski z zupełnym kopciuszkiem na parkietach PLKK, toczy lawinę niezadowolenia. Fani domagają się dymisji trenera Mirosława Trześniewskiego, który w licznych wywiadach pomeczowych nie najlepiej wyrażał się o nich.
Trochę dziwi to postępowanie, zważywszy na pomoc jaką udzieliło Stowarzyszenie Kibiców ŁKS sekcji ŁKS BW w rozprowadzaniu wejściówek, pomocy przy organizacji meczu i zapewnieniu meczowej oprawy. Nie będziemy zamieszczać litanii zrzutów skierowanej do pana trenera, wiceprezesa i menadżera w jednym. Kibice w swoim piśmie zadają liczne pytania. Fani domagają się m.in.: ustąpienia Trześniewskiego z funkcji trenera, kwestionują przygotowanie kondycyjne drużyny do rozgrywek oraz pytają o ciągły brak pieniędzy w klubowej kasie, pomimo możnego tytularnego sponsora i miejskich dotacji.
Przypomnijmy, że po zakończeniu derbowego meczu, kibice domagali się zmiany trenera. W niedzielę nie było już jednak delikatnych okrzyków mających na celu wywarcie presji na szkoleniowcu. Kibice po żołniersku wyrazili, co myślą o dalszej obecności Mirosława Trześniewskiego w ŁKS. Opiekun koszykarek zakomunikował na konferencji prasowej, że się nie liczy z tymi, którzy go obrażali, a więc praktycznie całą halą kibiców. Dodał, że kibice są mamieni i manipulowani przez pewne osoby, które są nieprzychylne sekcji BW. Nie powiedział jednak kogo miał na myśli, może oficjalny list od kibiców zmusi go do publicznej odpowiedzi na te pytania.
Sympatycy żeńskiego basketu wypomnieli również wiceprezesowi odejście do lokalnego rywala zawodniczek związanych z właścicielami ŁKS oraz tych, które nie mogły dłużej znosić fatalnej atmosfery przy Aleja Unii Lubelskiej 2. Czy Mirosław Trześniewski odpowie na apel kibiców i jak się do niego ustosunkuje, przekonamy się już wkrótce.
Gabriel Antoniak
