Zmień miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w lokalnym wydaniu.

„Będzie awans” – rozmowa z Krzysztofem Sulimą

2011-02-18

Bez kompleksów do gry w pierwszoligowym ŁKS podchodzi nadzieja polskiej koszykówki. Krzysztof Sulima ma za sobą występy w ekstraklasie i reprezentacji młodzieżowej, której był kapitanem. Diament, który prawidłowo rozwija się w łódzkim klubie. Jest pod wrażeniem postawy łódzkiej publiczności, do gry w ŁKS przekonała go jedna rozmowa z… Marcinem Gortatem.

- Rozmawiam z białostoczaninem, któremu nie było chyba po drodze do ŁKS-u?
- Nie ukrywam, że najlepiej czułem się w Polonii, grałem tam w trzech ligach (junior starszy, pierwsza liga i ekstraklasa – przyp. red.). Chciałem tam zostać jak najdłużej.

- Byłeś najważniejszym „celem” wśród transferów do klubu.
- Rozmawiałem kilka razy z Marcinem Gortatem. Miał o mnie informacje z kadry seniorów, ponoć starsi koledzy mnie chwalili (śmiech). Zgodziłem się na transfer do Łodzi i tego nie żałuję.

- Jako kapitan młodzieżówki dyrygujesz kolegami, w Łodzi jesteś jednym z młodszych zawodników, czuć różnicę?
- Dla mnie jest to przede wszystkim nowe doświadczenie, grałem zwykle ze swoimi rówieśnikami. Nie odczuwa się jednak różnicy wieku między nami.

- Kuba Dłuski gra mniej, odkąd się pojawiłeś w ŁKS-ie, nie ma spięć między Wami?
-
Nie ma spięć. Polonia nauczyła mnie tego aby wykorzystywać minuty na parkiecie w 100%. Najważniejsze jest dobro drużyny i nie ma tu miejsca na jakieś podziały.

- Kto rządzi w szatni?
- Jesteśmy zgraną ekipą, kumplujemy się wszyscy. Nie zauważyłem jakichkolwiek oznak „rządzenia”. Nie ma podziałów na „młodych” i „starych”.

- Stylem przypominacie drużynę Polonii 2011, która dwa sezony temu „zniszczyła” wszystkich.
-
Nie ukrywam, że wolę taki styl gry. Na początku obawiałem się, że będzie więcej przestojów w grze, ale ku mojemu zaskoczeniu tutaj każdy daje z siebie wszystko. Podoba mi się to.

- Niedzielny mecz, to była praktycznie ekipa Polonii 2011, dałeś bardzo dobrą zmianę.
- Przy takich meczach koncentracja idzie w górę, chce się wtedy zagrać jak najlepiej. Przyznam, że gorzej było podczas pierwszej kolejki wyjazdowej, gdy graliśmy w stolicy. Była lekka trema, wyjść naprzeciw chłopaków, z którymi grałem.

- Jakie są Twoje najmocniejsze strony, poza wzrostem (202 cm)?
-
Pracuję ciągle nad rzutem. Szukanie odpowiedniej pozycji pod koszem jest ważne, biegać można dużo bez piłki ale musi z tego korzyść płynąć dla drużyny.

- Masz również ekstraklasowe doświadczenie…
-
Pracowałem bardzo dużo na treningach, trener pewnie to dostrzegł. Nie było to zbyt wiele minut, ale doświadczenie zebrałem. Takie występy pokazały mi - ile jeszcze pracy przede mną.

- Regularnie ŁKS robi postęp, w tym roku nie wypada nie awansować, odczuwasz presję?
- Nie odczuwam żadnej presji, bo jestem pewny tego, że ten awans będzie. Od samego początku pobytu w Łodzi to podkreślam. Mnie i chłopaków interesuje tylko awans.

- Jak oceniasz sam klub? Papierowy tygrys czy zalążki profesjonalizmu są widoczne?
-
Ten klub rodzi i buduje się od nowa. Prezesi robią wszystko aby to miało odpowiedni wygląd. W Warszawie było pół amatorsko, klub nastawiony był głównie na szkolenie młodzieży. Organizacyjnie nie mogę narzekać i pod tym względem jest zdecydowanie lepiej niż w stolicy.

- Brakuje ciepłej hali.
- Na termometrze ZAWSZE jest piętnaście kresek… (śmiech), nawet jak kibice zrobią „piekło”.

- Skoro o kibicach, ci ostro dopingują, czasem jest jak na piłkarskim meczu, wolisz to, czy kołatki?
- W Łodzi mi się zawsze dobrze grało, jak przyjechałem tutaj z Politechniką rozegrałem swój najlepszy mecz. Kiedy robiliście ten hałas, wyobrażałem sobie, że byłoby fajnie, gdybyście kibicowali mojej drużynie. Nie przeżyłem dotychczas takich emocji, brakowało mi tego w Warszawie. Pamiętam, że nie słyszeliśmy siebie, siedząc obok siebie na ławce.

- Łódź i Warszawa to dwa różne światy, koszykarze często wypowiadają się o „mieście włókniarzy” jako szarym i brudnym świecie z Manufakturą i Piotrkowską, a Ty jak to odbierasz?
-
Mam dokładnie takie samo zdanie. W Warszawie spędziłem całe liceum i rok studiów, może z tego to wynika. Muszę przyznać, że Łódź jest szara i dziurawa.

- Wiem, że poza boiskiem jesteście zgraną paczką i powroty autokarem zwłaszcza po wygranych meczach to… „legendarne powroty”.
-
Po porażkach zwykle siadamy z tyłu autokaru i „obgadujemy”, to co należy poprawić. Na pewno nikt nie siedzi sam ze słuchawkami na uszach, a po zwycięstwach… to zostawię wewnątrz drużyny (śmiech).

- Czego życzy się koszykarzom?
… celnych rzutów i szczelnej obrony

Tego Ci życzę oraz pierwszej celnej „trójki” w barwach ŁKS.
Dzięki i raz jeszcze chcę podziękować za wspaniały doping, dla takiej publiczności chce się grać.

Rozmawiał: Gabriel Antoniak

Wywiad jest autoryzowany przez Krzysztofa Sulimę.

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama